sobota, 28 lipca 2012

byłam bez uczuć. potem poznałam Ciebie.

Ty zawsze przy mnie i za mną w ogień, nie jeden w imię tej przyjaźni stał się Twoim wrogiem.

 Idę znów na papierosa, by pośród dymu nikotyny utracić wspomnienia. Pierwszą i ostatnią rzecz, która nas łączy.


 Nie mam pretensji o to jak mnie postrzegasz,
nie jestem lepszy, żeby oceniać.

Skończ pierdolić, bo nie chce mi się już udawać, że mnie to interesuje.



Zasypia sama z własnymi myślami, płacz goi rany, ból przez ludzi których kochamy.

Nie dbasz, tracisz, nie odzyskasz nigdy.

Panowie paniom, panie panom, kochają, ranią, wyznają, kłamią.


 A dziś - dziś kilka stów potrafi zburzyć przyjaźnie,
których Bóg nawet nie miał prawa ruszyć.


 a między nami jakby ktoś trzymał klawisz spacji

Wychodzę z domu, idę zajebać dla życia
Bo pluje mi w marzenia, nie skończyłem ich pisać




rodzice pewnie chcieli dać Ci na imię 'szmata' tylko ksiądz nie pozwolił. prawda?


 Co się stało nie pamiętam, albo nie wiem To już nie ważne, tego jestem pewien

Ból doświadczeń sprawia że śmiech znika, mówili nie patrz, mówili nie dotykaj, mówili nie myśl co zdarzyć się może

wiedziała, że to nie ma najmniejszego sensu, a mimo to kochała.

 Siedząc na fotelu kłamstw,  pełnym zniszczonych myśli,  których nie można naprawić.


 
  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz